Bette Midler – piosenkarka, aktorka, analityk giełdowy
Opublikowano: 17.11.2018 r.
Bette Midler, znana z „The Rose” oraz chyba dwóch dziesiątek płyt, z których żadna w znaczący sposób nie zapisała się w historii muzyki, jest ostatnio aktywna na niwie polityki oraz ekonomii.
Znana z bezpardonowego atakowania Donalda Trumpa w sposób niewybredny i niemądry (choć ustępuje tu swemu koledze Robertowi De Niro) zabłysnęła ostatnio analizą ekonomiczną dotyczącą spadku cen akcji, który nastąpił po wygranym przez Demokratów wyścigu o fotele w izbie niższej parlamentu. Zgodnie z zapowiedziami ekspertów i „ekspertów” (bo w ocenie sytuacji zarówno konserwatyści jak i liberałowie byli zgodni), w przypadku przejęcia Kongresu przez Demokratów nastąpi korekta cen akcji. W dół. Bo inaczej być nie może jeśli potwierdza się informacja o zbliżającym się zwiększeniu marnotrawienia pieniędzy podatnika.
Tak też się stało, co dało asumpt histeryczce do stwierdzenia, że problemy na rynku akcji spowodowała „nienawistna retoryka” Donalda Trumpa.
To że od czasu zwycięstwa Donalda Trumpa w wyścigu o prezydencki fotel na giełdzie utrzymuje się trend zwyżkowy i w pierwszą rocznicę objęcia urzędu mógł się pochwalić nieprawdopodobnym wzrostem wartości akcji Down Jones Industrial Average (DJIA) o 35%, ekspertka zapomniała.
Histeria jednak odbiera rozum nie tylko żyjącym w swych wieżach z kości słoniowych celebrytom ale także, zdawałoby się, poważnym politycznym i ekonomicznym komentatorom. Przypomniał o tym w wydanej na początku roku 2018 książce „Trump’s America. The Truth About Our Nation’s Comeback” Newt Gingrich, były spiker Izby Reprezentantów, kandydat na prezydenta w 2012r. oraz wzięty komentator polityczny. Powołał się przy tym na Stephena Moore’a, który przytoczył trzy histeryczne, pozbawione jakichkolwiek podstaw analitycznych oraz logiki, scenariusze rozwoju sytuacji ekonomicznej w przypadku zwycięstwa Donalda Trumpa. I tak Washington Post, tuba propagandowa Jeffa Bezosa, napisał na miesiąc przed wyborami (tak naprawdę przed głosowaniem stanowym), że „Prezydent Trump może zniszczyć światową ekonomię”.
Kolejna tuba lewicy, Politico, piórem Bena White , twierdziła, że nowe badania (ach te „badania” lewicy) wskazują że rynki finansowe mocno preferują Hillary Clinton i mogą zareagować paniczną wyprzedażą w przypadku gdyby wygrał Trump. Jak wiemy, było przeciwnie. Rynki finansowe powitały zwycięstwo Trumpa wzrostami.
I w końcu Paul Krugman na łamach New York Timesa, pod dramatycznym tytułem „The Economic Fallout”, dzień po wyborach, napisał, że wszystko wygląda na to, że rynki wraz z nowym prezydentem zanurkują. „Kiedy możemy się spodziewać odbudowy [zniszczonej przez Trumpa – fc] gospodarki?” – pytał przejęty. I prorokował, że stoimy prze światową recesją której końca nie widać.
Przykłady można by mnożyć ale nie ma na świecie tylu serwerów by uniosły całą lewicową głupotę.
Powyższe podałem z litości, dla obrony leciwej broadwayowskiej gwiazdy. Za „The Rose”.
Zwłaszcza, że Bette Midler czasem coś chlapnie, co rozzłości i drugą stronę. I tak ostatnio z jej demokratycznego mózgu, zapełnionego tak charakterystycznymi dla demokratów, rasistowskimi kliszami (Ku-Klux-Klan, „przybudówka” Partii Demokratycznej, się kłania), wypłynęło w za pośrednictwem ust stwierdzenie (cytat z Lennona?),że „kobiety są czarnuchami świata” (women are the niggers of the world), co w kontekście rzekomego naruszania „praw kobiet”, wprost wskazywało na rasistowskie, choć głęboko skrywane, poglądy Midler.
A nie lepiej popracować nad jakąś płytą, „The Divine Miss M”?